środa, 19 listopada 2014

1 misja Ninci - rozdział 3

Rozdział 3

-Pamiętaj o przykryciu ryb na noc. - oznajmił Rockhopper.
To było jego ostatnie polecenie. Dostałam już plakietkę z napisem "Sklepik Migratora". Wyglądała dość głupio i miałam ochotę ją zerwać, ale wolałam nie sprzeciwiać się kapitanowi. Przecież miałam pozostać niezauważalna. Stanęłam za ladą i zaczęłam obsługiwać pingwiny.
      Pod koniec dnia na stoliku zostało tylko kilkanaście ryb. Schowałam je w ładowni i ruszyłam w stronę mojego hamaku. Stopniowo, aby nie wzbudzić podejrzeń, zaczęłam odwiązywać go od słupa, aż w końcu przewiesiłam go bliżej sterty z rybami. Leżąc, wpatrywałam się w nie. Nie zostało ich już wiele, a Rockhopper nie będzie tracił czasu na niepotrzebne imprezy bez skarbu. Muszę się sprężyć i zacząć myśleć nad planem działania. 
W hamaku miałam świetny widok na całe pomieszczenie. Udawałam, że śpię, kiedy Rockhopper odwiedzał kajutę. Zdawał się czegoś szukać, ale nie miałam pewności. W każdym razie było to podejrzane. Próbowałam nie zasnąć i zastanawiałam się, co będzie rano.
      Nagle, zobaczyłam cień. Nie był to na pewno Rockhopper, bo on nigdy nie rozstaje się ze swoją czapką, a na cieniu nic przypominającego jego nakrycie głowy nie było widać. W ciągu kilku sekund cień przybliżył się i widziałam wyraźnie, że nie był to nawet pingwin. Nie byłam jednak w stanie odgadnąć, kto to był lub co to było. Postanowiłam zignorować ten fakt i zająć się dalszym obserwowaniem sterty.
      Następnego dnia robiłam to samo, co zeszłego. Starałam się jednak jak najbardziej opóźniać sprzedaż towaru. Chciałam dać sobie czas na rozwiązanie zagadki. Nie mogłam przecież zawieść agencji.

                                                      *** 
          Znowu leżałam w hamaku, czujna, jak zawsze.  Wtedy coś się za mną poruszyło. Zamknęłam oczy, sądząc, że słyszę Rockhoppera. Po chwili jednak, gdy dźwięk ucichł i na nowo otworzyłam oczy, okazało się, że tak nie jest. Nade mną stał pingwin w czarnych okularach i przyglądał mi się z bliska. Na początku otworzyłam usta, chcąc wzywać po pomoc. Myślałam wtedy, że to jakiś tajemniczy złoczyńca, możliwe, że nawet ten sam, który zatruwał pingwiny. Jednak kiedy dostrzegłam błyszczącą platynową odznakę EPF schowaną w jego kieszeni, chęć krzyczenia mnie opuściła i zamiast tego tylko zajęczałam.
-Ktoś ty? - zapytał obcy.
-Nincia, agent Nincia. Pracujesz dla EPF?
Brak odpowiedzi. Zamiast tego pingwin przyjrzał mi się jeszcze raz, dokładniej. W tym czasie zastanawiałam się, jak dobry musiał to być agent, skoro nosił platynową odznakę. Jeszcze nigdy nie widziałam takiej u nikogo. Owszem, widywałam czasami srebrne, a nawet złote u nieostrożnych szpiegów, którym nie udało się jej schować przed moim ciekawskim spojrzeniem, ale platynowa... to ci dopiero.
-Pokaż mi swoją odznakę. - zażądał.
Wyjęłam i pokazałam mu, co chciał. Wziął ją do ręki i zaczął coś z nią robić. Prawdopodobnie sprawdzał, czy nie jest sfałszowana.
-Nazywam się Waddles. Od 2 lat jestem agentem EPF. Prowadzę śledztwo w sprawie tych zaginionych pingwinów. Co robisz na Migratorze?
-Szpieguję Rockhoppera. - odpowiedziałam krótko - Także w sprawie zaginionych.
-W takim razie będziemy chcąc nie chcąc pracować razem. - Waddles uśmiechnął się.
Ja też się uśmiechnęłam.

0 komentarze:

Prześlij komentarz